wtorek, 22 maja 2012

hej w góry, w góry...

Sezon letnich wypraw górskich naszej rodzinki można uznać za otwarty!
Niedziela upłynęła nam na dość przyjemnym spacerkowym podejściu na Jałowiec, z powrotnym przystankiem w schronisku na Opacznem u pana Staszka Fronta:)

Wujek i Tata z Marysią
Choć dla naszej Maniusi to był debiut, muszę przyznać, że spisała się znakomicie. Okazało się, że wystarczy zwykłe nosidełko, silny tata, zorganizowana mama i wujek z aparatem, aby wyprawa w góry stała się super frajdą nie tylko dla rodziców, ale przede wszystkim dla dzidziusia!
Ktoś mógłby powiedzieć, że taki Jałowiec, to żadne góry, ale wierzcie mi,  podejście, przynajmniej od strony Kolędówki, jest dość strome. Trzeba mieć nieco krzepy i dużo uwagi, aby wnieść na szczyt, bez żadnych problemów nasz mały ciężarek!
Maniusia odpoczywa na Jałowcu

Sam Jałowiec jest fantastycznym miejscem na słodkie lenistwo. 
Wielka polana, ze wspaniałym widokiem na Beskid Żywiecki.... cudo! Tata i Wujek zrobili dla Maniusi parawan z kijów i kurtki, więc bez żadnych obaw spędziliśmy na szczycie sporo czasu.
W drodze powrotnej, Dzidziuś, wykończony nadmiarem wrażeń, usnął w nosidełku... biedny Tata musiał schodząc podtrzymywać dwoma rękami główkę Mani, żeby przez przypadek nic jej się nie stało, ale wszyscy byli dzielni i w nagrodę udaliśmy się na jedzonko do rzeczonego wcześniej pana Fronta.  

Podsumowując - jednodniowy wypad w góry z małym dzieckiem może być fantastyczną alternatywą do spaceru po miejskim parku, czy osiedlowym chodniku. Nie ma się co bać! Trzeba jedynie wcześniej wszystko obmyśleć, wziąć wszelkie niezbędności, jakie potrzebne będą dziecku i już... hej w góry, w góry!!!


Mama, Maniusia i Tata



P.S. Gorąco polecam schronisko na Opacznem "W murowanej piwnicy" Państwa Frontów - niewielkie, położone w cudownej okolicy, przepełnione miłą i rodzinną atmosferą sprzyja aktywnemu wypoczynkowi, a  fakt, że gospodarze sami są młodymi rodzicami na pewno będzie dodatkowym atutem tego wspaniałego miejsca!